Wydaje się, że brak akceptacji ciała wynika z tego jak ono wygląda czy jak funkcjonuje. Często jednak niechęć do ciała i celowe odcinanie się od niego wynika z lęku przed siłą emocji.
Zaczyna się od impulsów.
Jednym z odczuwalnych w ciele objawów emocji jest impuls.
Może to być impuls do płaczu, do krzyku, do zerwania się na równe nogi, do ataku, do ucieczki, do skulenia się, do odepchnięcia kogoś, do kontaktu, do sięgnięcia po coś lub po kogoś…
Impulsów jest wiele. Znamy je jako niekontrolowane, automatyczne reakcje. Jeśli dotykamy czegoś gorącego z piskiem odsuwamy dłoń, jeśli słyszymy nagły nieprzyjemny dźwięk zatykamy sobie uszy i kulimy się.
W dorosłym życiu nie zawsze jesteśmy w stanie poddać się wszystkim pojawiającym się impulsom.
To jest jak najbardziej normalne dla dorosłej osoby. Są sytuacje, w których decydujemy się powstrzymać zamiast rozpłakać się mimo napływającego smutku albo nie krzyknąć mimo dużej złości. Ważne jest by mieć świadomość pojawiającego się impulsu i zdolność do skorzystania z niego nawet wtedy kiedy nie możemy się w pełni poddać reakcji ciała.
W takich sytuacjach można poszukać przestrzeni by móc się zająć daną emocją i jej cielesnym przejawem, np głęboko odetchnąć, zaplanować wolny wieczór, znaleźć czas na praktykę ćwiczeń lowenowskich, potańczyć, wybrać się na samotny spacer, namalować obraz, porozmawiać z kimś bliskim.
Inaczej jest, gdy jesteśmy dziećmi.
We wczesnym okresie życia nie jesteśmy świadomi swoich impulsów. Nie rozumiemy ich, nie potrafimy ich kontrolować, nie wiemy do czego służą i jak można zaspokoić swoje potrzeby inaczej niż natychmiast . Tego wszystkiego potrzebujemy się nauczyć. Ważne by ta nauka odbywała się w zgodzie z naturalnymi impulsami.
Jeśli jednak nasze reakcje spotykają się z wrogością, wyśmianiem, dewaluacją bądź karą uczymy się, że nie tylko impulsy są złe ale też nasze ciało (które im podlega) jest źródłem zła.
Piszę to w taki uproszczony sposób, gdyż mając zaledwie kilka lat tak pojmujemy świat i siebie w nim. Pracując z ciałem zaczynamy wchodzić w jego logikę i pokazują nam się właśnie takie obrazy: moje ciało jest złe bo chce płakać, ja jestem zły/zła bo nie potrafię zatrzymać krzyku bądź drżenia… itd.
Dorastając nabywamy świadomości impulsów, zaczynamy rozróżniać i nazywać uczucia oraz wyrażać swoje potrzeby. Powoli zwiększamy pojemność emocjonalną i uczymy się jak odłożyć w czasie upragnioną przyjemność. Jeśli jednak nauczymy się tłumić impulsy zanim je poznamy i zrozumiemy to w dorosłym życiu nie będziemy mieli z nimi dobrego kontaktu.
Wielu ludzi postrzega dorosłość jako jedno wielkie stłumienie naturalnych impulsów. Często tłumienie jest tak oczywiste, że odbywa się w pełni na poziomie nieświadomym. Takie osoby nigdy nie czują potrzeby płaczu, krzyku lub przytulenia się do kogoś. Aby utrzymać impulsy na wodzy budujemy pancerz mięśniowy. Ma on przeciwdziałać wydaniu z siebie okrzyku, rozpłakaniu się czy nawet skrzywieniu lub wzdrygnięciu pod wpływem przypływu uczuć.
W ten sposób tworzymy tzw zbroję.
Jak można sobie wyobrazić, zbroja to niezbyt wygodny ubiór. Ma za zadanie nas chronić ale równocześnie ogranicza kontakt ze światem, elastyczność, swobodę ruchu i ekspresji. Zakładając zbroję odcinamy się od czucia i reagowania. Jesteśmy w stanie utrzymać twarz pokerzysty i demonstrować stoicki spokój w każdej sytuacji ale nie potrafimy czuć!
Nasze reakcje i impulsy nie znikają!
Nadal próbują się przebić przez zbroję. A im dłużej je hamujemy tym one robią się silniejsze. Najłatwiej to zobrazować na przykładzie złości. Jeśli rano coś nas zirytuje ale nie damy tego po sobie poznać ani nawet nie pozwolimy sobie tego poczuć to cały dzień nosimy tą złość, jak bombę o opóźnionym zapłonie. W ciągu dnia pewnie przytrafi się nam jeszcze kilka innych trudnych sytuacji a gdy zmęczeni, na koniec dnia wrócimy do domu (bezpiecznej przestrzeni) a tam ktoś bliski powie albo zrobi coś nieprzyjemnego i awantura gotowa!
Wyobraź sobie teraz jak silny jest impuls, gdy tłumimy go przez wiele lat a nie tylko kilka godzin.
Żyjąc w schemacie tłumienia cały czas musimy się kontrolować. Nie ufamy swoim reakcjom i emocjom. Za wszelką cenę nie chcemy się poddać uczuciom. Czując napływającą falę emocji musimy ją powstrzymywać. To też kosztuje bardzo dużo energii. W takich sytuacjach źródła zagrożenia upatrujemy w ciele. To ono zaczyna się trząść, to ono chce się rozpłakać, to ono sprawia, że gardło się zaciska i nie mogę nic powiedzieć, to ono boli pod wpływem napięcia, to ono choruje z przeciążenia. Dlatego tłumiąc emocje w pewnym momencie musimy odciąć się od swojego ciała.
Wydaje się, że brak akceptacji ciała wynika z tego jak ono wygląda czy jak funkcjonuje. Często jednak niechęć do ciała i celowe odcinanie się od niego wynika z lęku przed siłą emocji. Ciało staje się wrogiem naszego ego. Staje się wrogiem naszego wizerunku, wyobrażenia o sobie. Zaczynamy się go wstydzić, próbujemy je okiełznać. Budujemy światopogląd o ciele jako czymś gorszym, nieczystym. Wydaje Ci się że takie opinie o ciele są co najmniej przestarzałe?! Możesz się zdziwić jak bardzo są żywe w naszym społeczeństwie, może nawet w Tobie!
Takie przekonania zaczynają wychodzić bardzo często podczas warsztatów pracy z ciałem. Mimo, że przychodzimy na zajęcia ze szczerą intencją nawiązania relacji z ciałem to w wyniku głębszego kontaktu z ciałem i jego impulsami zaczynamy czuć niechęć, wstyd a nawet obrzydzenie.
Często pojawia się również reakcja odcięcia (nie czucia ciała), błądzenie myślami, usztywnienie ciała, zmęczenie i inne formy oporu.
Na warsztatach pracy z ciałem tworzymy bezpieczną przestrzeń by odwracać proces stłumienia impulsów.
Nie jest jednak naszym celem by na siłę przekonać uczestników by płakali, krzyczeli i mówili wszystko co czują w każdej sytuacji.
Naszym celem jest połączenie się z przyczyną zablokowania impulsu. Chcemy zwrócić się do ciała, poznać jego historię, doświadczyć uczuć , które spowodowały że zdecydowaliśmy się na stłumienie swojej ekspresji a co za tym idzie siły życiowej. Czując i znając ten powód zupełnie inaczej pracujemy nad odwróceniem schematu. Dzięki ugruntowaniu oraz wsparciu grupy i terapeuty szukamy właściwych słów i gestów, aby wyrazić zatrzymane kiedyś emocje. Moment emocjonalnego połączenia z przyczyną zablokowania jest często punktem zwrotnym w całym procesie odzyskiwania siebie. Odwracając pierwotną blokadę i opatrując rany z tamtego czasu dostajemy dostęp nie tylko do swoich emocji ale też do ciała!
Wiele osób zaczyna inaczej czuć ciało, doświadczać więcej doznań, szczególnie tych przyjemnych. Wyraźnie zmienia się również obraz ciała, to jak je postrzegamy, to ja się w nim czujemy.
Osoby postronne również mogą zauważyć tą zmianę! Ciało przechodzi widoczną gołym okiem przemianę! Oprócz tego, że zaczynamy je czuć i dzięki temu lepiej traktować to ono naprawdę zaczyna inaczej wyglądać. Puszczają napięcia, rozluźniają zawieszenia a ruch robi się płynny. Skóra nabiera blasku, oczy stają się jasne. Odblokowanie napięć powoduje również lepszy metabolizm i sprawniejszy przepływ limfy co powoduje, że ciało traci nadmiar wody i ma bardziej harmonijny kształt. Głęboki oddech powoduje lepsze ukrwienie tkanek i ich elastyczność. Bardzo często możemy zaobserwować zmianę również w postawie ciała. Osoby praktykujące metodę Lowena lub będące w terapii w tym nurcie przestają się garbić, chować głowę w ramionach, kulić „ogon”. Rozluźnione pośladki, ramiona i twarz wyglądają po prostu zdrowiej!
Chcesz poczytać więcej? Zajrzyj do artykułu na stronie: TRZY SPOSOBY NA DOBRĄ RELACJĘ Z CIAŁEM.
Czujesz, że nadszedł czas by w praktyce doświadczyć mocy pracy z emocjami przez ciało? Zapraszamy na 4 edycję naszego kursu online Odzyskaj Ciało!